opowiadania

Droga przez las

droga-las-promienie-sloneczne

Wracałam od koleżanki zawsze tą samą drogą, ale czasem wybierałam skrót przez mały lasek, w którym dróżka prowadziła prosto do mojego domu. Tym razem również wybrałam ten skrót. Było już późno, zasiedziałam się nad projektem, który robiłam wraz przyjaciółką. Chciałam jak najszybciej trafić do ciepłego łóżka, po tak ciężkim dniu, każdemu należy się odpoczynek. Weszłam do lasu rozglądając się naokoło, nie chciałam teraz napotkać żadnego żula, a tym bardziej gwałciciela, który od paru dni grasuję w moim mieście. Podobno zastrasza swoje ofiary, a policja nadal go nie znalazła. Nie bałam się tych ostrzeżeń w telewizyjnych wiadomościach, by nie wychodzić wieczorami z domu.

Szłam powoli, nie zbaczając ze ścieżki, kiedy nagle usłyszałam trzaśnięcie gałęzi, odwróciłam się szybko w stronę odgłosu. Było tak ciemno, że drogę musiałam oświetlać wyświetlaczem komórki. Światło skierowałam w ciemność, lecz nic nie zobaczyłam. Moje serce przyśpieszyło na moment, by potem znów bić w swoim tempie, to przecież nie możliwe, by ktoś mnie napadł kilkanaście metrów od domu…
– Halooo… jest tu ktoś? – spytałam, choć nie oczekiwałam odpowiedzi. Nie zatrzymywałam się, no bo niby czemu? Ciężko było mnie przestraszyć, więc nie zamierzałam również przyśpieszać kroku, po prostu poruszałam się w tym samym tempie jak wcześniej, odwracając się co kilka kroków, na wszelki wypadek.

Nagle ktoś chwycił mnie za ramię i pociągnął do tyłu. Aaaaaaaa!!! Z mojego gardła wydał się przeraźliwy wrzask, który szybko ustał przez dłoń napastnika, która spoczęła no mojej twarzy. O nie! Nie ze mną te numery- pomyślałam. Ani mi się śni, że ułatwię komukolwiek złapanie mnie. Zaczęłam gryźć, kopać, szarpać się, drapać, krzyczeć. Wszystko na raz, by tylko wyrwać się z uścisku faceta, który próbował mnie unieruchomić. Skąd wiedziałam, że to jest mężczyzna? Jego perfumy, oraz siła zdradziły mi płeć napastnika. Przez chwilę zamarłam, kiedy zdałam sobie sprawę, iż znam ten intensywny zapach. To nie możliwe!!!-wykrzyczałam w swoim myślach. Mój zastój w walce, o to by nie zostać zgwałcona, zdezorientował mężczyznę i na sekundę rozluźnił uścisk.

Ten krótki moment wystarczył bym skorzystała z okazji, by uciec. Wyswobodziłam się i zaczęłam biec w stronę domu. Nie odwracałam się, a łzy leciały jak dwa małe wodospady. Mężczyzna na szczęście mnie nie gonił, więc zaczęłam oddychać miarowo, aby się choć trochę uspokoić. Choć nadal byłam w szoku, nie mogłam uwierzyć w to co się przed chwilą stało. Dobiegłam wreszcie do drzwi swojego domu. Wpadłam jak oszalała trzaskając drzwiami i zamykając je na klucz. Jakbym bała się że gwałciciel może wejść za mną. Na szczęście wiedziałam że cała rodzina jest w domu. Choć tak bardzo chciałam im wszystko opowiedzieć, coś zablokowało mi tą chęć. To nie był strach przed tym mężczyzną z lasu, a może jednak był, sama nie wiedziałam co czuje. Wiedziałam jedynie że muszę się opanować. Kiedy podeszła do mnie mama z bratem przywołani przez głośny trzask drzwi, wytarłam pośpiesznie łzy i poczułam pieczenie dłoni, którą skaleczyłam gdy upadłam podczas biegu.
– Kochanie co się stało? – spytała wystraszona mama.
– Nic… Nic… Poślizgnęłam się i skaleczyłam w rękę. Jest tata w domu? – skłamałam na poczekaniu, choć patrząc na to z innej strony, na prawdę upadłam i skaleczyłam się, pomijając przyczynę upadku.
– Łamaga – odezwał się mój starszy brat Tomek, naśmiewając się przy tym – pójdę po apteczkę – powiedział i wrócił do kuchni.
– Taty jeszcze nie ma, musiał zostać dłużej w pracy, powinien zaraz wrócić. – powiedziała już bardziej spokojnie, biorąc moją rękę i oglądając ranę. – Trzeba to koniecznie przemyć
Nie miałam teraz głowy na myślenie o ranie, wciąż przeżywałam to co się stało w lesie. Zapach tego faceta nie dawał mi spokoju, weszłam po schodach do mojego pokoju, a potem do łazienki. W lustrze zobaczyłam przestraszoną dziewczynę, z posklejanymi rzęsami i tuszem na policzkach. Odkręciłam kran z zimną wodą i wsadziłam rękę pod strumień wody, potem przemyłam twarz. Złagodziło to przez chwilę ból i pozwoliło mi racjonalnie myśleć. Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Przyszedł brat z apteczką, bez słowa opatrzył mi ranę i owinął bandażem moją dłoń. Spojrzał mi w oczy, tak jak to robi mama, gdy chce się dowiedzieć co przeskrobałam.
– A teraz powiedz mi co tak na prawdę się stało – powiedział Tomek, przerywając tym krępującą ciszę. Znał mnie lepiej niż kto inny i wiedział kiedy coś jest nie tak. Chciałam mu wszystko wyjaśnić, ale chciałam pierw coś sprawdzić. Spuściłam jedynie głowę w dół, nie patrząc mu w oczy.
-Biegłam, bo chciałam zdążyć na ulubiony serial i się poślizgnęłam. -nigdy nie kłamałam dla brata, ale teraz wiedziałam, że nie mam innego wyboru. Nawet nie zauważyłam, że wychodząc z domu zostawiłam włączony telewizor. Dopiero teraz zwróciłam na to uwagę, kiedy właśnie szło w wiadomościach o tym gwałcicielu. Prezenter podawał rysopis poszukiwanego. „Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, w kominiarce, ubrany na czarno. Poszukiwany przez policję w całym mieście, zgwałcił już cztery nastolatki w przeciągu miesiąca. Jeżeli ktokolwiek wie coś o poszukiwanym, jest proszony o kontakt telefoniczny pod numerem…” Mój wzrok był utkwiony w prostokątnym ekranie, wzięłam pośpiesznie pilot, który leżał obok mnie i wyłączyłam telewizor. Czułam wzrok mojego brata na sobie.
– To nie było poślizgnięcie, prawda? Uciekałaś od niego… – wskazał na wyłączony telewizor. Kiwnęłam lekko łbem, wciąż nie patrząc na Tomka. -Jak go dorwę, to go zabiję!!! Nic Ci nie zrobił? – spytał zatroskany, a ja tylko kiwnęłam przecząco głową. Przytulił mnie mocno i od razu poczułam się bezpieczniej.
– Nie powiesz rodzicom? Proszę…
– Nie, ale obiecaj mi że sama to zrobisz. Następnym razem gdy będziesz wracać tak późno, to zadzwoń do mnie, a na pewno po Ciebie przyjadę, nie wracaj sama o takiej porze. – powiedział i zaczął wkładać do apteczki wszystkie rzeczy, które wyjął by mnie opatrzyć. Usłyszeliśmy wołanie mamy na kolacje. Uspokoiłam się już trochę, ale czekałam na powrót ojca, jak na szpilkach. Tomek zszedł na dół, a ja zdjęłam kurtkę i poszłam za bratem. Schodząc ze schodów zauważyłam na wieszaku kurtkę taty. Weszłam niepewnym krokiem do kuchni, tato wyjmował właśnie coś z lodówki. Było to mleko, które postawił na stole, by podejść do mnie i na przywitanie mnie przytulić.
– Cześć mała, słyszałem że się skaleczyłaś, biedactwo, do wesela się zagoi. – powiedział tuląc mnie do swojej dobrze zbudowanej sylwetki. Nagle cała zesztywniałam. Wszystko zaczęło mi się w głowie układać. Miałam teraz całkowitą pewność. Do moich oczu napłynęły łzy, nigdy nie płakałam tak często jak dziś.
– O Boże… – powiedziałam cofając się i zakrywając dłońmi usta. To był on!!! Mój własny ojciec, był gwałcicielem!!! Wszystko jasne, tylko on miał takie perfumy, kupione w Stanach Zjednoczonych, niepowtarzalne. Wrócił właśnie półtora miesiąca temu, z Londynu, gdzie dostał zlecenie z pracy. Miesiąc temu zaczęły się gwałty. To jakiś horror, dlaczego to się przytrafiło mi? Co ja teraz mam zrobić?…

~Stokrotka~

3 myśli na temat “Droga przez las

Dodaj komentarz